Dzis z rana odkurzylam nowa rezydnecje. Nie znaja mnie za dobrze wiec staram sie robic dobre pierwsze wrazenie :P Niech mysla, ze taka ze mnie porzadnicka, hehe.
Pojechalam do pracy przywitac sie ze znajomymi i zobaczyc grafik. A tam sami obcy ludzie.. szef kuchni, zwany przez mnie Rumcajsem wysciskal mnie tylko i chyba szczerze cieszyl z mojego powrotu. Ja zreszta tez bardzo lubie tego zakreconego futrzaka.
Pierwszy dzien pracy juz jutro wieczorem. Sroda, czwartek wolne, a piatek sobota pracuje. Dzis ustalilam tez z mr G warunki mojego pobytu tutaj. A ten na dzien dobry bez ogrodek zaproponowal mi mieszkanie za darmo u niego w lozku. Maslany wzrok... hmm...
Troche zglupialam, ale ok, postaram sie to potraktowac jako zart. Koles probuje jakis konskich zalotow. Ma na rece tatuaz z chinskim napisam Kasia bo tak mialam na imie jego pierwsza milosc. No wiec teraz szuka Kasi... Mamo, dlaczego nie Basia, zuzia albo chociaz Teresa? ;)
No wiec przenosze sie dzis do pokoju Czeszki, ktora ma 19 lat i nie mowi po ang. Ale luz, w koncu tylko bede tam spala, living room jest na tyle ogromny, ze tutaj spedzam wiekszosc czasu.
A poza tym wszystko ok :) Powoli sie rozkreca wszystko. Jutro lece na zakupy, wieczorem do pracy, sroda joga, potem spotkanie z Aga, czw plaza...