Geoblog.pl    tfaruk    Podróże    Podroz do Australii    Zguba
Zwiń mapę
2009
25
wrz

Zguba

 
Wielka Brytania
Wielka Brytania, London
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1171 km
 
No i w Londynie sie zaczelo..
Wyladowalam na Luton. Przeszlam kontrole, wzielam sobie wozeczek coby nie tachac tych wszystkich walizek. A wozki te nie cieszyly sie duza popularnoscia bo kosztowaly 1 funta. A ja posrod conajmniej 4 walut w moim portfelu wysuplalam zlotego funciaka.
Moj bagaz wylecial jako jeden z pierwszych wiec zadowolona polecialam kupic bilet na autobus zeby sie przmiescic na Heathrow skad mialam lot do Sydney.
No i nagle stalo sie! Nie moglo byc inaczej! Nie bylabym soba gdybym czegos nie zgubila. Czesto znajomi mowia mi, ze sprawiam wrazenie osoby zorganizowanej, lubiacej miec wszystko pod kontrola tralalala. Ale nie, oj nie. Mylace to pierwsze wrazenie.
Ale co ja takiego moglam zgubic? Byly juz klucze, telefon, dowod osobisty, karta kredytowa, pieniadze...
Tym razem z grubej rury - zgubilam PASZPORT! Co z tego, ze mialam pieknie uszykowana teczke z dokumentami, osobno te dotyczace podrozy, osobno pobytu, mapke Hong Kongu, kopie paszportu (!) No i bez tego paszportu bylabym udupiona. Utknelabym w tym Londynie bo nawet dowodu osobitego nie posiadam. Jak to? - zapytacie. Ano zaginal w niewyjasnionych okolicznosciach dwa tygodnie temu. Wyslizgnal sie z tylenj kieszeni spodni. Glupia - w kieszeni nosi dowod. Ale zazwyczaj nie nosze go tam, ale tym razem jechalam tramwajem gdzies na gape :P a dowod wzielam w razie kontroli zeby mnie na policje nie musieli zwozic i na podstawie nie wiadomo czego ustalac tam moja tozsamosc. Tak tak, ta dygresja jest do Ciebie - Awaria (M.P.)
A wracajac do zaginionego paszportu to jak tylko sie skapnelam, ze go nie ma od razu sobie przypomnialam gdzie go zostawilam. Pokusilam sie na ten wozeczek do bagazu i zostawilam tam ten nieszczesny paszport bo juz nie mialam trzeciej reki zeby go potrzymac.
Spanikowana polecialam do jakiejs kobiety z obslugi, ta odeslala mnie do innej. Juz nie bede tu budowac napiecia bo wiecie dobrze, ze jakos dolecialam do tego Sydney wiec sie znalazl. Przemila pani z check-in, ktora okazala sie byc Polka, poleciala i zaraz przyniosla moja zgube. Uff! Troche bylam jednak zawiedziona bo czekalam az ktos zacznie kaleczyc moje nazwisko przez megafony. A tu nic. Paszport lezal tam gdzie go polozylam bo nikt poza mna juz sie nie skusil na wozek.
Spoko, mialam paszport, ale autobus mi zwial przez to wszystko. Wiec polecialam tam gdzie kupilam i tlumacze im, ze wlasnie kupilam bilet na autobus ale zaginal mi paszport i przegapilam autobus i czy moga mi ten bilet przebookowac. Facet dziwnie na mnie spojrzal. Pomyslalam, no tak, mojego angielskiego juz Brytole nie rozumieja. Ale koles zrobil glupia mine: "Reaaaally??" -"yes".
Oczywiscie glupia Kasia, jakby pierwszy raz w Londynie byla, nie przestawila zegarka! Do autobusu mialam jeszcze godzine.
Boze! Co za siara! I pomyslec, ze ludzie mi swoje dzieci powierzaja w opiece.
Dojechalam na Heathrow o 10, a o 17.15 mialam lot. Pan z check-in jak zobaczyl, ze jestem Polka to probowal cos zagadac po polsku. Ze taki zabawny niby. Mowi, ze umie powedziec "kichac" po polsku, a zademonstrowal to "Gdansk" udajac przy tym, ze kicha.. Nie skumalam zarciku wiec dal sobie juz spokoj...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
Marta
Marta - 2009-09-28 15:59
To mogłaś zrobić tylko Ty hehe ;) Obyś sama się kiedyś nie zgubiła!
 
Pyskata
Pyskata - 2009-09-29 10:19
Na szczęście się wszystko dobrze skończyło.-) Uważaj na siebie!
 
 
tfaruk
Tfaruk_sam_w wielkim_swiecie
zwiedziła 2% świata (4 państwa)
Zasoby: 13 wpisów13 25 komentarzy25 17 zdjęć17 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
06.10.2009 - 03.11.2009
 
 
25.09.2009 - 28.09.2009