Tydzien znowu zlecial jak szalony. A dzis upragniony i dlugo wyczekiwany dzien wolny!! Nigdy chyba tak nie celebrowalam niedziel jak to robie tutaj. Tzn ostatnie dwie pracowalam, ale ogolnie. Zawsze wtedy cala nasza ekipa ma wolne i spedzamy ten dzien rodzinnie :) Dzis bylismy na plazy, na Bronte jedna z moich ulubionych tu w Sydney. Mnostwo mijesca na piknik, basan przyoceaniczny i calkiem fajna plaza. Polenilismy sie troszke a potem "male" piwko i conieco i ogolnie jak na wakacjach :) Wystarczy tu wyjechac na plaze i juz sie czlowiek czuje jak na wczasach.. Za to wlasnie uwielbiam Sydney, to miasto mi sie chyba nigdy nie znudzi.
Nadal szukam pokoju, chyba musze zwiekszyc budzet bo niewiele sie pokazuje tanich pokoi w tej okolicy. W pracy jak to w pracy. Wszystko fajnie ale dojazdy mnie wykanczaja.
Zaczynam juz powoli planowac podroz powrotna. Nowa Zelandia gotowa wiec czas na Azje poldniowo-wschodnia. Zaczynam zbierac informacje, mapki etc. No i szukam kompanow podrozy. Planowany termin to polowa kwietnia do.... ktoz to wie? ;)
Uwilebiam ten etap podrozy, kiedy mozesz sobie palcem po mapie wymyslic trase, znalezc ciekawe miejsca, wyszperac tanie loty itd. Jak znacie jakies ciekawostki z tych rejonow czy znajomych, ktorzy byli to wlacie jak w dym! :)
Tymczasem pozdrawiam a jutro dolacze fotosy z dzisiejszego plazowania...